10. kolejka piłkarskiej T-Mobile
Ekstraklasy przeszła już do historii. Tyle, że pozostał po niej
ogromny smród, który będzie unosił się nad tymi rozgrywkami
przynajmniej do końca rundy jesiennej. Ja jestem kibicem polskich
rozgrywek już od wielu lat i nie pamiętam takiej sytuacji, by
sędziowie mieli udział w wypatrzeniu 3 z 8 spotkań danej kolejki.
Do piątkowych ekstraklasowych spotkań
nie można mieć większych zastrzeżeń. Przypomnijmy, że tego dnia
Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało Cracovie Kraków 1:0, a Lech
Poznań po bardzo emocjonującym spotkaniu wygrał w takim samym
stosunku z Koroną Kielce.
Sobota zaczęła się od nie lada
sensacji, której sprawcą był GKS Bełchatów. Bełchatowianie na
własnym obiekcie uporali się, z mającym mistrzowskie aspiracje,
Śląskiem 3:0. Dwie bramki w tym spotkaniu zdobył Paweł Buzała.
W kolejnym meczu Polonia Warszawa tylko
zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1, mimo iż do 90 minuty meczu
prowadziła 1:0. Wówczas zaistniała pierwsza kontrowersja 10.
kolejki. Nakoulma otrzymał podanie z głębi pola i przyjął piłkę
na wyprostowaną rękę i przerzucił piłkę nad próbującym
interweniować bramkarzem „Czarnych Koszul”. Pierwszy mega błąd
sędziego (poniżej filmik przedstawiający całą sytuację).
Ale dobra, jedna taka pomyłka może
się zdarzyć.
W ostatnim sobotnim pojedynku osłabiona
kontuzjami Wisła Kraków podejmowała w Krakowie Jagiellonię
Białystok. Mecz był bardzo wyrównany i mimo wielu okazji do
zdobycia bramki z jednej i z drugiej strony, bardzo długo utrzymywał
się bezbramkowy remis. Już w pierwszej połowie sędzia się nie
popisał nie dyktując bezdyskusyjnego karnego dla „Jagi”
(poniżej link). Potem Jagiellonia wyszła na prowadzenie i to 79
minuty wszystko było w porządku. Wtedy to sędzia po raz kolejny
się skompromitował i znowu „dostało się” Jagiellonii. Uznał
bowiem bramkę Dudu Bitona, podczas gdy był faul na bramkarzu –
dosłownie nie wiem, jak można było tego nie zauważyć (poniżej
link). Pozostałe bramki dla Mistrza Polski zostały już prawidłowo zdobyte, ale gdyby nie te dwa błędy, mecz mógłby się całkowicie
inaczej potoczyć.
W niedziele nic szczególnego się nie
działo, jeśli chodzi oczywiście o błędy sędziów. :) Ogólnie
mówiąc ten dzień należał do gości. Najpierw przełamała się
Lechia Gdańsk wygrywając skromne 1:0 z Zagłębiem w Lubiniu. A
potem warszawska Legia pokonała „Niebieskich” w Chorzowie w
takim samym stosunku. Oczywiście mecz Ruchu z Legią stał na dużo
wyższym poziomie, od tego wcześniejszego.
W poniedziałek zostało rozegrane
spotkanie, na które wszyscy czekali – derby Łodzi. Widzew wcielił
się w rolę gospodarza i uległ drużynie „zza miedzy” 0:1 po
bramce, piłkarskiego obieżyświata – Marcina Mięciela. Ogólnie
nie wiem, kto powinien wygrać w tych derbach i w sumie nie bardzo mi
na tym zależy, tyle że Piotr Grzelczak (Widzew Łódź) dostał
drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną w idiotycznej
sytuacji. I nie chodzi o idiotyczne zachowanie Grzelczaka tylko
sędziego. Wybitnie przyczynił się do tego również trener gości
Michał Probierz, który wywarł dodatkową presję na sędziego. Po
tej sytuacji doszło do małej zadymki, którą trener
Probierz musiał sam tłumić.
Szczerze mówiąc, to ta kolejka dała
mi dużo do myślenia, bo jak to ma tak dalej wyglądać, to może
trzeba zaorać wszystkie boiska i rozwiązać tą dyscyplinę sportu
w naszym kraju. Po Euro 2012 ludzie rządzący naszymi rodzimymi
rozgrywkami powinni się nad tym zastanowić. Bo to przecież nie
pierwsze błędy, tylko akurat w kolejce cudów nastąpiło ich szczególne
nagromadzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz